Google Website Translator

wtorek, 13 marca 2012

SZCZEPIONKA NA MALARIĘ - SZKLANKA DO POŁOWY PUSTA CZY PEŁNA?

Komar z rodzaju Anopheles, wektor przenoszący malarię
Źródło: Wikipedia


 Ostatnio miałam przyjemność nawiązać kontakt z Rafałem Marszałkiem, który to prowadzi znakomity blog nic prostszego. Od słowa do słowa, Rafał zaproponował bym napisała "gościnnie" na jego blogu post omawiający jedno z "przełomowych osiągnięć 2011 roku" (według Science): pierwszą szczepionkę na malarię, która dobrnęła do trzeciej fazy testów klinicznych. Oryginalny-gościnny post znajdziecie tutaj, a przy okazji zachęcam do myszkowania po blogu Rafała - bo jest o czym czytać, oj jest! A leniwce nadzwyczajne znajdą też artykuł poniżej :)

Do przeczytania wkrótce!


**********************************************************************************************************
W ostatnim numerze ubiegłorocznego Science aż zagrzmiało od wybitnych nazwisk i innowacyjnych technologii. Wszystko to za sprawa końcoworocznych podsumowań dotyczących “Najbardziej przełomowych odkryć 2011 roku”. Wśród nich znalazł się raport wyników badań klinicznych pierwszej szczepionki na malarię. Co to za szczepionka? Czy faktycznie możemy mówić o przełomie? I czy te badania kliniczne rokują lepszą przyszłość, szczególnie dla mieszkańców Afryki? Chciałabym, by odpowiedzi na te pytania były prostsze, niestety wymagają postawienia ich w odpowiedniej perspektywie.
Badania nad szczepionką trwały już ponad 25 lat, wciąż jednak nie przynosiły zadowalających efektów. Zwykle tylko od jednego do kilku pacjentów na 50 zaszczepionych było chronionych przed tą wykańczającą chorobą. Dlaczego w takim razie tak trudno znaleźć skuteczną ochronę?
Zacznijmy od podstaw. Malarię wywołuję nie bakteria czy wirus, przeciwko którym potrafimy wynaleźć szczepionki, przeważnie ze sporym sukcesem. Malaria jest skutkiem infekcji pierwotniaka - zarodźca malarycznego (z rodzaju Plasmodium), który jest przenoszony przez samice komarów z rodzaju Anopheles. Człowiek dla tego zarodźca jest tylko swoistą poczekalnią od jednego ugryźnięcia komara do następnego, bo to komar jest jego żywicielem ostatecznym. Poczekalnia poczekalnią, ale pasożyt ten jak się już znajdzie w organizmie człowieka, to nie próżnuje, tylko przechodzi przez serię stadiów - najpierw infekując wątrobę, później same czerwone krwinki. Kiedy zarodziec jest już dojrzały i gotowy do ponownego zainfekowania komara, wydostaje się z czerwonych krwinek do światła naczyń krwionośnych, skąd może być wyssany przez jego żywiciela ostatecznego. Naturalnie, zarodziec nic nie robi sobie z faktu, że wydostając się z czerwonych krwinek doszczętnie je przy tym niszczy i powoduje wysoką gorączkę, dreszcze, nudności i różnorakie bóle u swojego ludzkiego żywiciela. W efekcie tych infekcji rocznie ginie (w zależności od szacunków) od 1 do 3 milionów ludzi, w ogromnej większości są to dzieci poniżej 5 roku życia.  
Nie tylko liczba różnych stadiów pasożyta sprawia problemy przy stworzeniu szczepionki – zarodźce rozwinęły również wyrafinowane strategie mające na celu ukrycie się przed układem immunologicznym człowieka. Po pierwsze penetracja naszych komórek następuje bardzo szybko, tak więc zarodźce nie są wyeksponowane na działanie naszego układu odpornościowego zbyt długo. Gdy już dostają się do naszych komórek, pewne charakterystyczne dla malarii białka pojawiają się na ich powierzchni. Mimo, że szczepionki mogą być zaprojektowane w taki sposób, by rozpoznawać właśnie te białka, każdy gatunek zarodźca – ba, nawet nawet osobnik! - produkuje różne białka i sygnały. Jakby tego było mało, do dnia dzisiejszego nie jest do końca jasne jaka gałąź układu odpornościowego odpowiada za pozbycie się tych pasożytów.
Cykl życiowy zarodźca malarycznego (Plasmodium sp.)
Źródło: Wellcome Trust


Choć jest o co walczyć, to widzimy, że walka nie jest łatwa. Teraz, jeśli chcemy wyprodukować szczepionkę przeciwko malarii, musimy najpierw odpowiedzieć na kilka podstawowych pytań:

1)    na czym  tak naprawdę chcemy się skupić: na walce z samym pasożytem (źródło choroby) czy na symptomach wywołanych przez infekcję?

2)    Jeśli zdecydujemy się na próbie eliminacji pasożyta, na którym stadium jego rozwoju powinna działać szczepionka?

Jak wspomniałam wcześniej, pomysłów i badań było mnóstwo, ale tylko jedna jak dotąd szczepionka przebrnęła do trzeciej fazy badań klinicznych i od razu stała się “przełomowym osiągnięciem” według Science – a mowa tutaj o szczepionce RTS,S . Badania te objęły ponad 1500 dzieci i niemowląt z siedmiu krajów afrykańskich i otrzymały wsparcie między innymi ze strony Fundacji Billa i Melindy Gates w postaci niebagatelnej sumki 200 milionów dolarów.
Szczepionka RTS,S uderza w pasożyta gdy ten dostaje się do światła naczyń krwionośnych człowieka, tuż po ukąszeniu komara. Poprzez pobudzanie układu odpornościowego może ona spowodować zatrzymanie rozwoju zarodźca, tak, że uniemożliwi to dojrzewanie i dalsze rozmnożenie się pasożyta w wątrobie.
A teraz najważniejsze: czy to działa?
Działa i nie działa. Już wcześniej pokazano, że szczepionka jest bezpieczna, dobrze tolerowana i przynajmniej częściowo daje odporność przeciwko malarii. W listopadzie zeszłego roku opublikowano w The New England Journal of Medicine pierwsze wyniki badań klinicznych, które pokazały, że skuteczność szczepionki sięgała od 35 (w przypadku ciężkiej malarii) do 50% (w przypadku malarii klinicznej). Oznacza to, że w najlepszym przypadku dzieci bez szczepionki zapadały na malarię dwa razy częściej niż dzieci zaszczepione. Czy to dużo? Jeśli porównamy to z innymi szczepionkami, to nie bardzo: skuteczność szczepionki przeciwko grypie szacuje się na 70-90%, przeciwko odrze 80-97%. Można się zastanowić czy to wszystko na co nas stać po ćwierćwieczu badań i milionach (jeśli nie miliardach) dolarów wyłożonych na jej produkcję. Staje się też jasne, że nawet jeżeli szczepionka zostanie wprowadzona do powszechnego użycia, to nie wyeliminuje malarii, a będzie jedynie uzupełnieniem innych procedur już teraz regularnie prowadzonych w Afryce: instalacji moskitier czy oprysków środkami owadobójczymi. Nawet wtedy góra wyzwań wcale się nie zmniejszy: jak skutecznie możnaby doprowadzić szczepionkę nawet do najtrudniej dostępnych części kontynentu afrykańskiego? I co ważniejsze: kto miałby wtedy za to zapłacić?

Ale niech nasza szklanka będzie do połowy pełna. Mówimy tutaj o pierwszej szczepionce przeciwko bardzo wyrafinowanemu pasożytowi, szczepionce, która pokazuje pierwsze obiecujące wyniki i która daje nadzieję na dalsze odkrycia i postęp w tej dziedzinie. Jeszcze w tym samym miesiącu co publikacja omawianych wyników, pojawił się artykuł w Philosophical Transactions of the Royal Society B sugerująca, że już wkrótce  powinniśmy być świadkami kolejnych postępów w tej dziedzinie, jeśli tylko skupimy się na łączeniu substancji atakujących różne stadia rozwoju pasożyta.

Kompletny raport na temat działania szczepionki RSS,S powinien być dostępny przed 2015 rokiem, kiedy to Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) wystosuje odpowiednie opinie i potencjalnie rekomendacje wobec szczepionki.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz