Google Website Translator

czwartek, 17 maja 2012

GRA KOMPUTEROWA W KLASIE BIOLOGICZNEJ?

Czy pamiętacie, gdy jakiś czas temu pisałam o grze komputerowej, która uczyła swych graczy programowania w języku Java? Widać, że trend tworzenia gier komputerowych, które czegoś uczą rozwija się na potęgę, bo oto natrafiłam na podobny projekt - tym razem ze swojej działki!

Gra 3D do nauki biologii niedawno ukazała się jako projekt wymagający dofinansowania na portalu innowacji kickstarter.com. Twórcami gry są trzy kobiety (tak, tak, koniec z monopolem informatyków-dziwaków ;) ) - wszystkie mające wyksztacenie zarówno biologiczne/medyczne, jak i informatyczne. Z połączenia tych sił ma powstać... 3D Biology Video Game właśnie.

Coś, co być może wkrótce zawita do naszych klas biologicznych:
gra 3D do nauki biologii! Źródło: kickstarter.com
Ale jak uczyć się biologii komórkowej i mieć przy tym jednoczęśnie frajdę? Nic prostszego! Gra ma działać na takiej samej zasadzie jak większość gier komputerowych, tyle, że zamiast biegania po zamkach, lasach czy labiryntach, gracz znajdzie się w środku.. żywej komórki! I zamiast ratowania świata przed inwazją obcych albo zabijania niecnych rabusiów, zadaniem gracza będzie np. dostanie się do mitochondrium i pomoc komórce w wyprodukowaniu odpowiedniej ilości energii. Albo udanie się do jądra komórkowego i zdecydowanie, które geny powinny ilec ekspresji. Bomba! Jakby tego było mało, grę będzie można podłączyć do Xboxa Kinect i fizycznie manipulować białkami, chromosomami czy czym tam chcecie :)  Projekt wciąż jest w raczkującej fazie i potrzeba mu wsparcia finansowego, ale raczej nietrudno jest dostrzec potencjał tego pomysłu!  Trzymam kciuki za finansowy sukces tej gry i rychłe pojawienie się jej na rynku :)

A kończąc ten wpis chcę podzielić się taką refleksją.. żyjemy w niesamowitych czasach. Bo to nie tylko czasy kiedy w sekundzie możemy dzielić się swoją wiedzą w setkami, jeśli nie tysiącami ludzi, równocześnie czerpiąc od nich wiedzę, ograniczeni tylko posiadanym czasem i zdolnościami poznawczymi :) Do tego wszystkiego doświadczamy prawdziwej rewolucji w podejściu do uczenia się, kojarzenia i zapamiętywania faktów. Uczymy się tego jak się uczymy. A dzięki zastosowaniu tej wiedzy oraz narzędzi współczesnej technologii tworzymy nowy sposób myślenia o  "suchych fakach" -  przestajemy je kojarzyć z udręką "wkuwania", a zaczynamy widzieć je takimi jakimi są: prawdziwie fascynującą częścią naszego świata!

Do przeczytania wkrótce!

środa, 16 maja 2012

OFFTOPICARIUM-IMPREZA DLA LUDZI, KTÓRYM "SIĘ CHCE"

Skontaktował się ze mną jakiś czas temu Marcin Kotowski - absolwent MISMaP UW, obecnie
doktorant z quantum computing w Kanadzie (University of Waterloo).  Marcin, mimo, że za wielką wodą, współorganizuje pod-warszawską imprezę o nazwie Offtopicarium (o której więcej tutaj).

Offtopicarium intryguje - na pierwszy rzut oka wygląda jak ogórek kiszony z dżemem, albo harmonika w filharmoni... rzecz w tym, że genialne pomysły mogą powstać tylko z niekonwencjonalnych kombinacji! A Offtopicarium do powstawania takichż kombinacji zachęca, zobaczcie sami:

Ideą Offtopicarium jest skupienie w jednym miejscu ludzi z twórczymi pomysłami i otwartą głową, lubiących dyskutować, tworzyć i rozwiązywać problemy, nie bojących się idei niekonwencjonalnych i "offtopicowych". Słowem - Ludzi, Którym Się Chce (patrz słowniczek).
Standardowe konferencje zazwyczaj są wąsko wyspecjalizowane i niewiele miejsca zostawiają na tematy "off topic"; dodatkowo, zwykle nie dają one możliwości na kontakt ludzi z różnych dziedzin czy środowisk.
Do kogo kierujemy inicjatywę? Celujemy w ludzi z różnorodnych dziedzin, m.in. doktorantów, osoby zaangażowane w startupy, inicjatywy społeczne, projekty informatyczne. Jesteśmy otwarci na pełne spektrum form i tematów - np. matematykę, programowanie i analizę danych, edukację i aktualne problemy społeczne, a także tworzenie rzeczy pięknych, acz niekoniecznie użytecznych.
Wspólnym mianownikiem ma być pasja i chęć do realizacji własnych pomysłów (poważnych i niepoważnych) oraz dzielenia się nimi. Jeśli organizujesz coś, bierzesz udział w ciekawym projekcie, masz pomysł na interesujące przedsięwzięcie czy też chcesz się podzielić wartościowym doświadczeniem życiowym - chętnie o tym usłyszymy!

Tak więc i ja zachęcam wszystkich do wzięcia udziału w tej imprezie - nudno na pewno nie będzie! Zgłoszenia można przesyłać do 10 czerwca używając formularza, który znajdziecie na stronie Offtopicarium.  Sama impreza odbędzie się między 10 a 14 sierpnia 2012 w Dworku pod Warszawą.

A jeśli nie będziecie w stanie wziąć udziału w tym spotkaniu osobiście, to przynajmniej przesyłajcie wieści dalej, tak jak i ja to czynię :)

Do przeczytania wkrótce!

środa, 2 maja 2012

CZY WCIĄŻ EWOLUUJEMY?

...to znaczy nie jakieś tam szmery-bajery tysiące lat temu, tylko teraz, współcześnie. Opinii jest wiele i każdą można zaciekle bronić, ale oto ukazał się ostatnio artykuł w PNAS, który rzuca nowe światło na naszą (dość współczesną) naturę i wspiera popleczników naszej ciągłej ewolucji.

Artykuł pokazuje jasno, że jeszcze około 200 lat temu zachodził u ludzi - a przynajmniej u przedindustrialnych Finów -  silny dobór naturalny i płciowy.

Co to znaczy?
Co w ogóle mamy na myśli gdy mówimy o ewolucji? Przecież w przeciągu ostatnich 200 lat nie powstała żadna podrasa wielko- i małogłowych, na przykład (mimo, że nie jednemu naziście-faszyście by się to bardzo podobało). Kiedy mówimy o ewolucji, mówimy tak naprawdę o istnieniu takich różnic między osobnikami, które w efekcie przynoszą im rożną liczbę przeżywającego potomstwa.

Ewolucja człowieka,
Źródło: Wikipedia


Dobór naturalny operuje w taki sposób, że eliminuje osobniki gorzej przystosowane, tak że w rezultacie mają one mniejszą szansę na posiadanie dzieci.  W ewolucji wszystko jest względne, tak więc nie chodzi o to, by 'gorzej dostosowani' nie mieli dzieci w ogóle, ale wystarczy, że będą mieli ich mniej niż osobniki lepiej dostosowane. Jeśli różnice między osobnikami lepiej i gorzej dostosowanymi są wystarczająco duże, z czasem częstość 'lepiej dostosowanych' genów w populacji się zwiększy, a 'gorzej dostosowanych' zmniejszy, czyli będzie miała miejsce ewolucja właśnie.

Dobór płciowy jest rodzajem doboru naturalnego, ale umownie używa się go w kontekście zabiegania o płeć przeciwną i konkurencję z osobnikami tej samej płci. Stawką tutaj nie jest samo przetrwanie (umowmy się, że bycie singlem nie zabija, przynajmniej nie od razu), ale liczba spłodzonego potomstwa. Tak więc osobniki mające więcej potomstwa (poprzez atrakcyjność dla płci przeciwnej, większa płodność, skuteczniejszą konkurencję z rywalami, etc.) będą przez dobór płciowy faworyzowane.

Co wiemy?
Opisywany artykuł opiera się na danych o blisko 6000 Finach żyjących w latach 1760–1849. Badacze zwrócili uwagę na 4 rzeczy: czy dana osoba przeżyła do 15 roku życia (tj. do czasu osiągnięcia dojrzałości płciowej), czy się ożeniła/wyszła za mąż, a jeśli tak to ile razy i ile miała potomstwa.

Różnice między osobnikami były zaskakujące! Blisko połowa ludzi umarła przed ukończeniem 15 lat (=dobór naturalny!), 20% tych, co przeżyli, nigdy nie weszła w stały związek (= brak dzieci!). Ciekawe jest to, że te dane wyglądały podobnie zarówno dla zamożnych (z ziemią), jak i dla ubogich (bez ziemi), wciąż pozostawiając sporo miejsca na dobór naturalny i ewolucję.

Gdy przeanalizujemy dane pod kątem doboru płciowego, robi się jeszcze ciekawiej. Mężczyźni, którzy byli w stanie przywabić więcej partnerek, mieli więcej potomstwa. Czyli jeśli mężczyzna powtórnie się ożenił (naturalnie, tylko i wyłącznie po śmierci poprzedniej partnerki!), jego liczba potomstwa rosła, choć głównie dzięki temu, że przeważnie żenił się z młodymi kobietami, które wciąż były płodne. Całkowita liczba potomstwa między mężczyznami wahała się między 0 a 17 (!!!), więc dobór miał w czym przebierać!

Ale to przede wszystkim panowie korzystali z powtórnych ożenków - kobietom nie przynosiły one większych korzyści dostosowawczych.


Moje trzy grosze

Fajny papier, ciekawe wyniki. Co jednak mnie boli najbardziej, to to, że nie jesteśmy w stanie zobaczyć, czy różnice w sukcesie rozrodczym  u mężczyzn były związane z jakąś konkretną cechą czy grupą cech! Pomyślcie, co to mogłoby być? Skoro różnice pozostają podobne nawet pośród zamożnych osobników.. status społeczny? charyzma? opiekuńczość? ;)
  
No i naturalnie pozostaje pytanie czy wyniki zaledwie sprzed 200 lat mają jakiekolwiek odniesienie do dnia dzisiejszego? Bo nie ma mowy o 50%-owej śmiertelności do 15 roku życia, to pewne. Jak oszacować (u mężczyzn)  sukces rozrodczy w erze singli, wolnego seksu i tabletek antykoncepcyjnych? Czy różnice w sukcesie rozrodczym między współczesnymi ludźmi są wystarczące by napędzić ewolucję?

Ale mieszamy!








ResearchBlogging.orgCourtiol, A., Pettay, J., Jokela, M., Rotkirch, A., & Lummaa, V. (2012). Natural and sexual selection in a monogamous historical human population Proceedings of the National Academy of Sciences DOI: 10.1073/pnas.1118174109