Google Website Translator

niedziela, 22 grudnia 2013

COŚ CIEKAWEGO DO POSŁUCHANIA

Ostatnie miesiące - wypełnione karmieniami, zmianami pieluch i usypianiem małego niemowlaka - nauczyły mnie, że dostęp do tv czy komputera może być ograniczony przez większość dnia. Jak nie zwariować i mieć ciągle szanse dowiedzieć się czegoś ciekawego bez konieczności czytania stron www czy gazet? Doskonałym rozwiązaniem okazały się dla mnie podcasty naukowe. Pisałam o podkastach już wcześniej, bardziej ogólnie, dlatego tym razem chcę się tylko pochwalić nowymi odkryciami.



Platforma Sticher jest doskonałym źródłem różnego rodzaju stacji radiowych i podcastów - na ich stronie można przeczytać, że oferują ich ponad 20 000! Tak więc jest w czym wybierać.


Poza tym, na Sticherze można znaleźć programy i stacje naukowe tworzone przez National Public Radio (NPR), a wśród nich już kiedyś wspomniane Radio Lab (doskonały program mówiący o nauce z zacięciem, fascynujący nie tylko dla laików). Znajdzieciemoje nowe odkrycie dotyczy innego ich programu: TED Radio Hour. Jestem przekonana, że znacie dobrze platformę TED, z tysiącami wykładów i opowieści na chyba wszystkie możliwe tematy. Teraz wyobraźcie sobie jakieś zagadnienie: sukces, nieporozumienia, szczodrość... i teraz TED Radio Hour przez prawie godzinę omówi je ze współudziałem najlepszych mowców z TEDa, prezentując ich historie i pomysły. Bardzo, bardzo wciągające i pouczające, plus wskazuje wam ciekawe wyklady na samym TEDzie.  Osobiście polecam program poświęcony sukcesowi: czym jest? jak go pojmujemy? jak go osiągnąć? :)


Tak więc następnym razem gdy musicie usypiać 3-miesięcznego, przygotować 472595629 próbek w labie albo cokolwiek równie czaso- , ale nie mózgo-chłonnego, spróbujcie podcastów, pomogą wam pozostać przy zdrowych zmysłach :)

Do przeczytania wkrótce!

wtorek, 17 grudnia 2013

"PRZESTAŃCIE MARNOWAĆ PIENIĄDZE NA SUPLEMENTY DIETY!"

Jakiś czas temu pisałam o chwiejnych podstawach rozszczeń producentów suplementów diety o ich pozytywnym wpływie na nasze zdrowie czy funkcje myślowe. Wspomniałam, że ich zażywanie ma sens tylko wtedy, gdy jesteśmy pewni, że cierpimy na niedobór konkretnych witamin czy mikroelementów. Ale czy na pewno? Tak, na pewno.

Najnowsze Annals of Internal Medicine opublikowało niedawno wyniki aż trzech dużych badań naukowych, które mówią jasno: przestańce marnować pieniądze na witaminy i inne suplementy diety! [1]

Pierwsze podsumowanie kilku badań, w których w sumie udział wzięło ponad 400 000 uczestników, nie pokazało żadnego istotnego wpływu suplementów multiwitaminowych na śmiertelność [2]. W drugim badaniu nie znaleziono dowodów na to, by suplementy multiwitaminowe spowalniały spadek funkcji poznawczych u osób starszych, nawet po 12 latach ich regularnego zażywania! To z kolei zostało przeprowadzone na ponad 5000 uczestników [3]. I w końcu, wysokie dawki suplementów diety nie miały wpływu na ryzyko wystąpienia ponownego zawału serca u osób, które już raz taki zawał przeszły. To kolejne 1700 osób [4].

Źródło: flickr


Czy takie wyniki zaskakują? No nie! Bo jak witaminy mają pomagać, skoro nie cierpimy na ich brak? Współczesna dieta Zachodu jest najczęściej na tyle zbalansowana, by zapewnić nam odpowiedni poziom odżywienia (nie mówię tutaj o przypadkach skrajnych diet, ale one nie reprezentują "populacji generalnej").  Dlatego redaktorzy tego czasopisma naukowego nie kryją oburzenia wobec sztuczek i chwytów reklamowych producentów suplementów, gdzie się sugeruje, że nasza dieta jest "niewystarczająca", "niezdrowa" czy "wybrakowana", w związku z czym branie suplementów diety jest niezbędne. A prawda jest taka, że jemy za dużo, a nasza dieta jest co najmniej adekwatna [1].

Teraz jestem tylko ciekawa, czy te wiadomości trafią do szerszego grona konsumentów. Bo za suplementami diety idą grube pieniądze - wszak w samej Wielkiej Brytanii regularnie zażywa je co trzecia osoba! Podejrzewam, że w Polsce ta proporcja może być jeszcze większa. Kto więc zapłaci za upowszechnienie informacji o tym, że suplementy diety nic nie dają?

A ty? Czy ty zażywasz jakieś witaminy lub mikroelementy? Jeśli tak, daj znać, jeśli po przeczytaniu tego artykułu zmieniłeś/aś zdanie :)



REFERENCJE


[1] GUALLAR, E., STRANGES, S., MULROW, C., APPEL, L. J. & MILLER, I. I. I. E. R. (2013) Enough Is Enough: Stop Wasting Money on Vitamin and Mineral Supplements. Annals of Internal Medicine, 159, 850-851.

[2] FORTMANN, S. P., BURDA, B. U., SENGER, C. A., LIN, J. S. & WHITLOCK, E. P. (2013) Vitamin and Mineral Supplements in the Primary Prevention of Cardiovascular Disease and Cancer: An Updated Systematic Evidence Review for the U.S. Preventive Services Task Force. Annals of Internal Medicine, 159, 824-834.

[3] GRODSTEIN, F., O'BRIEN, J., KANG, J. H., DUSHKES, R., COOK, N. R., OKEREKE, O., MANSON, J. E., GLYNN, R. J., BURING, J. E., GAZIANO, J. M. & SESSO, H. D. (2013) Long-Term Multivitamin Supplementation and Cognitive Function in MenA Randomized Trial. Annals of Internal Medicine, 159, 806-814.


[4] LAMAS, G. A., BOINEAU, R., GOERTZ, C., MARK, D. B., ROSENBERG, Y., STYLIANOU, M., ROZEMA, T., NAHIN, R. L., LINDBLAD, L., LEWIS, E. F., DRISKO, J. & LEE, K. L. (2013) Oral High-Dose Multivitamins and Minerals After Myocardial InfarctionA Randomized Trial. Annals of Internal Medicine, 159, 797-805.

poniedziałek, 10 czerwca 2013

UROKI NADWAGI I NIEBEZPIECZEŃSTWA NAUKI

ResearchBlogging.org Ostatnio w świecie medycznym aż zagrzmiało i powiało gorącym powietrzem w stylu westernowskim - bo tak jak w westernach mamy tutaj "dobrego gościa", "czarny charakter", a jeśli nie dobre zakończenie, to na pewno morał.

Wszytko poszło o "dobrego gościa", czyli o opublikowany przez Kathrine Flegal i jej współpracowników artykuł: jego celem było zbadanie związku między masą ciała (a konkrtniej wskaźnikiem masy ciała, tzw. BMI) a ryzykiem śmierci u ludzi w różnych grupach wiekowych. Niby nic nowego - podobne badania były regularnie przeprowadzane od wczesnych lat 60-tych ubiegłego wieku - a jednak tym razem chodziło o podsumowanie wszystkich dotychczas opublikowanych badań tego rodzaju i podsumowanie ich wniosków, czyli przeprowadzenie tak zwanej meta-analizy. A meta-analiza to już nie przelewki! Przeanalizowano w niej 97 wcześniej opublikowanych badań, w których udział wzięło łącznie 2.88 miliona uczestników! Na brak wystarczającej próby losowej nie można zatem narzekać, a tym bardziej ignorować wyników takiej meta-analizy.

Tabela wskaźnika masy ciała (BMI) w zaleźności od wzrostu i masy ciała. Źródło: Wikipedia
Zanim powiem, co takiego ciekawego znaleźli autorzy artykułu, zastanówmy się najpierw czego mogliśmy się po nim spodziewać? Nie jest nowiną, że osoby otyłe mają większą zapadalność na cukrzycę, choroby serca, raka i inne choroby przewlekłe. Dlatego też nietrudno jest przewidzieć, że im większa osoba - i jej wskaźnik BMI - tym większe powinna mieć ryzyko śmierci, a ryzyko to powinno rosnąć z wiekiem, koniec kropka. 

Nie do końca. Analiza Flegal i innych co prawda potwierdziła, że osoby otyłe - te z BMI powyżej 30 - mają wyższe ryzyko śmierci niż osoby szczuplejsze, ale wśród osób starszych ci z nadwagą (BMI pomiędzy 25 a 30) mieli NIŹSZE ryzyko śmierci nie tylko od osób otyłych, ale również od tych z normalną wagą (BMI 18.5-25) i różnice postępowały z wiekiem i były najwyraźniejsze wśród 70-latków. No i jak ugryźć taki rezultat, po dekadach zaleceń, że nadmiarowe kilogramy są zawsze be i trzeba się ich wystrzegać za wszelką cenę?


Zależność między BMI a ryzykiem śmierci dla różnych grup wiekowych.
Opublikowane w Childers & Allison (2010), Int. J.Obesity; za nature.com
Zacznijmy od tego, że podobny wynik nie jest zupełnym zaskoczeniem. Już wcześniej sugerowano taką U-kształtną zależność między wagą a ryzykiem śmierci - i nawet nadano jej nazwę "paradoks otyłości" [obesity paradox] -  natomiast najczęściej ją dyskredytowano argumentami natury statystyczno-metodologicznej. Teraz jednak trudno było zignorować ten wynik, biorąc pod uwagę ogrom przeanalizowanych danych.

I tutaj na scenę wchodzi "czarny charakter" - Walter Willet z Harvardu. Jest on jednym z najgłośniejszych i chyba najbardziej zaciętych krytyków tej meta-analizy. Nie przebiera on też w słowach: w jednym z wywiadów radiowych miał powiedzieć, że “ To badanie to stek bzdur i nikt nie powinien tracić czasu na jego czytanie. Artykuł Flegal jest tak mierny, tak mylący i zwodniczy, że wręcz niebezpieczny, bo może przewrócić w glowie niektórym lekarzom którzy przestaną rugać pacjentów z nadwagą". Co gorsza, ten pomysł może zostać wykorzystany przez np. lobby fast-foodowe lub napojów gazowanych, dodaje.

Co dokładnie ubodło Willeta w tym artykule? Przede wszystkim badanie Flegal niezupełnie wzięło pod uwagę efekt wieku, palenia papierosów i związanej z chorobą utraty masy ciała. Rzecz w tym, że np.wieloletni nałogowi palacze mają często niższą masę ciała od tych, co palą mniej. Według Willeta, gdyby Flegal zawęziła swą analizę tylko do osób niepalących, jej wyniki pokazałyby śmiertelność proporcjonalną do masy ciała. Dodatkowo, osoby cierpiące na różnego rodzaju choroby i schorzenia tracą w efekcie kilogramy, co może mieć tym większe znaczenie im osoba jest starsza - to również nie zostało wzięte pod uwagę w meta-analizie.

Autorka artykułu nie pozostaje dłużna oponentowi - twierdzi, że zawężanie analiz do jednej tylko grupy badanych i ignorowanie ogromu danych jest nieprofesjonalne, szczególnie, że nie wiemy jak np. grupa ludzi, która nigdy nie paliła papiersów różni się od reszty populacji.

A co na to inni specjaliści? Szukają złotego środka, naturalnie! Zarówno Flegal jak i Willet mają częściowo rację, po prostu patrzą na dostępne dane pod innym kątem. Reszta badaczy próbuje zrozumieć dlaczego ta U-kształtna zależność w ogóle występuje. Jak wspomniałam powyżej, po części mogą być za to odpowiedzialne osoby cierpiące na chroniczne schorzenia, u których podwyższona masa ciała może oznaczać więcej energii na zwalczenie/tolerowanie choroby. Z drugiej strony wchodzi w grę niedoskonałość samego wskaźnika masy BMI - bo można być "kilogramowo" szczupłym, a otyłym fizjologicznie, tzn. mieć wysoki poziom insuliny i trójglicerydów we krwi, a tym samym wyższe ryzyko rozwinięcia cukrzycy i chorób serca. Z drugiej strony można być w doskonałej formie fizycznej i mieć wysoki stosunek masy mięśniowej do tkanki tłuszczowej i pod względem BMI być osobą otyłą. 

Kulturyści, przynajmniej według suchego wskaźnika BMI,
są bezwstydnymi grubasami. Źródło: Wikipedia
Czas najwyższy na morał: po pierwsze, opisywana meta-analiza nie przeczy dekadom pouczeń płynących do nas od lekarzy i naukowców: tylko dlatego, że 70-latkowie wykazują niższe ryzyko śmierci, gdy mają kilka zbędnych kilogramów, nie oznacza, że nagle "nadwaga jest dobra"! Tak więc wciąż należy unikać papierosów, alkoholu, fast-foodów, napojów gazowanych etc., jeść warzywa i owoce oraz ćwiczyć regularnie. Po drugie, nauka to nie tylko suche fakty, a raczej suche fakty to dopiero początek długiej i nierzadko krętej drogi do zrozumienia rzeczywistości. I podobnie tutaj, opublikowany artykuł nie przeczy czy zmienia całkowicie naszej dotychczasowej wiedzy, a dodaje jej głebi i stawia kolejne pytania wymagające odpowiedzi: co stoi za U-kształtną zależnością i do jakich grup ludzi się ona stosuje? I po trzecie: tak naprawdę nie ma tutaj "dobrych gości" i "złych charakterów" - w nauce im więcej dobrej jakości danych tym lepiej, a konstruktywna krytyka jest zawsze pożądana. Jedynym niebezpieczeństwem nauki jest jej spłycanie przez mało profesjonalne notki popularno-naukowe i przez grupy mające interes w rozpowszechnianiu mylących przesłań i manipulacji. Zresztą, żyjąc w tak fascynująco złożonym świecie, kogo interesują "proste" półprawdy i generalizacje? :)

Do przeczytania wkrótce!


REFERENCJE

1) Flegal, K. M., Kit, B. K., Orpana, H. & Graubard, B. I (2013). Association of all-cause mortality with overweight and obesity using standard body mass index categories. A systematic review and meta-analysis BDJ, 214 (3), 113-113 DOI: 10.1038/sj.bdj.2013.131

2) Willett, W. (2013). Overweight, Obesity, and All-Cause Mortality JAMA, 309 (16) DOI: 10.1001/jama.2013.3075

sobota, 18 maja 2013

KONKURS Nestlé - ZGŁOSZENIA TYLKO DO JUTRA!

Pamiętacie o konkursie żywieniowym Nestlé, o którym pisałam w marcu? Czas leci jak szaleniec i ostateczny termin nadsyłania nań zgłoszeń upływa w NAJBLIŻSZĄ NIEDZIELĘ 19 maja, to znaczy jutro :) Dla przypomnienia, aby wziąć udział w konkursie, musicie najpierw polubić facebookową  Natalii Honoraty Witalnej, oficjalną stronę konkursu. Z niej dowiecie się o nawykach żywieniowyh i stylu życi Natalii i jej rodziny. Następnie do JUTRA powinniście przesłać plan odżywiania i modyfikacji stylu życia rodziny Natalii. Co nie jest bez znaczenia, dla autorów najlepszych/najciekawszych prac czeka m.in. praktyka w Centrum ds. Żywienia Nestlé Polska S.A czy studia podyplomowe z zakresu żywienia człowieka :) No to na co czekacie? Do pisania marsz!



niedziela, 31 marca 2013

SZCZĘŚCIA!

Wbrew temu, co widzimy za oknem, mamy Wielkanoc, a nie Boże Narodzenie! Tymczasem przy obu okazjach życzymy sobie samych dobrych rzeczy, ze zdrowiem, szczęściem i pomyślnością na czele. Tego i ja Wam wszystkim życzę, ale by nie były to życzenia bez pokrycia, to warto wysłuchać co nam mówią badania psychologiczne o tym co nas uszczęśliwia.


"What makes us happy?", TED





A by obyło się bez nudy i przytłaczających statystyk, proponuję oglądnięcie w wolnej chwili tych oto wykładów TED, może zamiast wieczornego filmu? :)



Seminarium rozpoczynające cykl wykładów TED "Co czyni nas szczęśliwymi"?



Jest zaskakujące jak uniwersalne mogą być prawidła szczęścia, niezależnie od naszej płci, wieku i kultury. Choć nie chcę psuć zabawy ich odkrywania, dam przedsmak choćby kilku z nich:

- pieniądze jendak dają szczęście, ale pod dwoma warunkami: jeżeli są wstanie nam zapewnić podstawowe potrzeby życiowe i jeżeli wydajemy na... innych

- wolność wyboru może nas uszczęśliwić tylko do pewnego stopnia. Ale za duży wybór i poczucie straconych szans tylko nas unieszczęśliwia

- szczęście to również nasze wspomnienia i interpretacja pewnych doświadczeń, jak również zestawienie ich z naszymi oczekiwaniami. A na te bardzo często mamy duży wpływ, warto o tym pamiętać! 

- poczucie szczęścia to nie obiektywna rzeczywistość - można je wykształcić poprzez kształtowanie odpowiednich nawyków myślowych

- i w końcu: siła uśmiechu jest nie do przecenienia! Starajmy się uśmiechać zatem, nawet gdy jest nam nie do śmiechu.

Szczęśliwych Świąt (i nie tylko Świąt)!!

Do przeczytania wkrótce!

wtorek, 26 marca 2013

JAK LECZYĆ MĄDRZE, A EKONOMICZNIE?

Ostatnio przeczytałam, zupełnie od siebie niezależnie, dwa artykuły, które sprowokowały mnie do zadumy nad "służbą zdrowia przyszłości".

Pierwsza ważna informacja: To nie prawda, że starzejące się społeczeństwo jest główną przyczyną rosnących kosztów opieki zdrowotnej. Żeby być bardziej precyzyjnym: starzenie się społeczeństwa odpowiada za dokładnie 0.9% wzrostu kosztów leczenia, przynajmniej w ostatnich 10 latach (i przynajmniej w Kolumbii Brytyjskiej;)). Przyczyny, które łącznie odpowiadają za około 90% wzrostu tych kosztów, to i) wzrost wynagrodzenia dla lekarzy (jak również samej liczby dostępnych specjalistów), ii) wzrost liczby wykonywanych zabiegów, oraz 3) wzrost zapotrzebowania na leki. Jednym słowem, bardziej kosztowna służba zdrowia jest wynikiem nie jakiegoś deterministycznego mechanizmu demograficznego, a raczej obranych strategii politycznych i zdrwotnych.

To już nie te czasy, gdzie wystarczyło myć ręce,
by czuć się zdrowym! Źródło: Wikipedia


No ale cóż można począć? Ludzie chorują, więc trzeba ich leczyć! Bo jaka jest alternatywa - mamy odmówić im profesjonalnej opieki, gdy takowa jest dostępna? Rzecz w tym, że więcej nie znaczy lepiej i nie każda procedura medyczna jest konieczna, by leczyć skutecznie. Bo jak donosi raport amerykańskiego Instytutu Medycyny, około 30% wszystkich wydatków medycznych  z 2009 roku została przeznaczona na usługi, które nie były konieczne, oraz inne wydatki, jak na przykład administrację. I naturalnie, za raportem idą zalecenia, co zrobić by taką postać rzeczy zmienić: ograniczenie badań MRI (obrazowanie metodą rezonansu magnetycznego) czy tomografii komputerowej są dość zrozumiałe, ale niektóre zalecenia mogą zaskakiwać: np. kobiety między 30 a 65 rokiem życia, które nie mają podwyższonego ryzyka zachorowania na raka szyjki macicy powinny wykonywać badania cytologiczne co 3 lata, a nie corocznie, jak to się odbywało do tej pory.


Toograf komputerowy. Źródło: Wikipedia



Więcej badań oznacza nie tylko brak poprawy leczenia, ale czasami również wyrządza więcej szkody niż korzyści, np. "przediagnozowanie", czyli wykrywanie chorób, których tak naprawdę nie ma (ang. overdiagnose lub false positives), co oznacza dodatkowy stres dla samego pacjenta i jej/jego rodziny, ale też dodatkowe koszty. Już nie wspomnę  o sytuacjach, gdzie takie niepotrzebne procedury medyczne wystawiają pacjenta do niepotrzebne ryzyko czy ból, np. prześwietlenia czy biopsje.

Jednak największy problem do rozwiązania, moim zdaniem,  pozostaje w naszych głowach. Bo jak powiedzieć pacjentowi, że nie wyśle się go na jakieś badanie, tylko poczeka się czy objawy przejdą w ciągu tygodnia? Czy nie stąd lekarze nierzadko przypisują antybiotyki nawet na przeziębie (które jest wywołane przez wirusy i na które antybiotyki nie działają), by uspokoić pacjenta, że "jest leczony"? Dlaczego z takim oporem przypisuje się zwykłe placebo w przypadkach gdzie wiadomo, że życie pacjenta nie jest zagrożone, gdy wiadomo, że czasem może być ono równie skuteczne jak niektóre leki?

Jedno jest pewne: zmiany nie bedą ani łatwe, ani szybkie, ale są konieczne, jeśli chcemy mieć zrównoważoną i stabilną służbę zdrowia.

niedziela, 24 marca 2013

KONKURS ŻYWIENIOWY Nestlé

Na pewno wszyscy dobrze znacie firmę Nestlé, aczkolwiek wielu z Was może ją kojarzyć z kakao lub czekoladowymi płatkami śniadaniowymi z hiper-aktywnym króliczkiem na opakowaniu ;) Dlatego warto też wiedzieć, że Nestlé prowadzi osobną kampanię "Nutrition, Health and Wellness" (Odżywanie, Zdrowie i Dobre Samopoczucie), w ramach której organizuje liczne akcje mające na celu poszerzanie wiedzy żywieniowej Polaków.




No i stąd Konkurs Żywieniowy. W skrócie, dzięki fejsbukowej stronie Natalii Honoraty Witalnej dowiecie się więcej na temat nawyków żywieniowych jej rodziny (a ściślej: rodziny jej siostry, bo sama Natalia Honorata wydaje się być wzorowym "zdrowym odżywiaczem" ;) ). Aby wziąć udział w konkursie, musicie najpierw polubić powyższą stronę, obserwować rodzinę Honoraty i do 19 maja przesłać plan odżywiania i modyfikacji stylu życia rodziny Natalii. Dla autorów najlepszych/najciekawszych prac czeka m.in. praktyka w Centrum ds. Żywienia Nestlé Polska S.A czy studia podyplomowe z zakresu żywienia człowieka. Jest tylko jedno "ale": musicie być studentami bądź absolwentami, którzy nie ukończyli 26 roku życia!

Szczegóły konkursu znajdziecie na stronie FB i linkach tam zamieszczonych. Tak więc myszki i klawiatury w dłoń i do dzieła! A mnie pozostaje życzyć wam powodzenia :)

Do przeczytania wkrótce!


sobota, 23 marca 2013

DŁUGIE I ZDROWE ŻYCIE - CZY PIENIĄDZE TO WSZYSTKO?

Po bardzo długiej przerwie w pisaniu, postanowiłam zmienić podejście do moich postów i zamiast pisać długie, rozwinięte artykuły, postaram się zamieszczać raczej krótkie i zwięzłe wiadomości - miejmy nadzieję, że wszyscy na tym skorzystamy!





Po oglądnięciu wystąpienia Francisa Collinsa w TedMed jestem trochę zagubiona. Bo to prawda, że żyjemy w niesamowitych czasach, gdzie możemy inwestować pokaźne środki, czas i ludzki talent w odkrywanie leków, które później pomogą ludziom cierpiącym na nawet najrzadsze z chorób. To wielki przywilej. Ale zapytam się: co z ludźmi, których średnia długość życia to nie 79 lat, a na przykład 52 i którzy nie mogą sobie pozwolić na zakup najbardziej podstawowych leków (które wiemy, że działają!) przeciwko najbardziej powszechnym chorobom-zabójcom? Malaria, zapalenie płuc, HIV... czy nawet dziecięca biegunka? Jak podejść do tego problemu, jak wyrównać szanse?





Do przeczytania wkrótce

wtorek, 22 stycznia 2013

PIERWSZE URODZINY!!!




Drogie Czytelniczki, Drodzy Czytelnicy :)

tak, tak, czas leci i się śmieje, bo oto mija dokładnie rok od wieczora kiedy w przypływie jakiejś energii twórczej stwierdziłam, że zacznę prowadzić bloga popularno-naukowego :) No i masz! 365 dni później przychodzi mi zapytać: co udało się osiągnąć przez ten rok?

- 63 wpisy, włącznie z obecnym

- blisko 50 000 odwiedzin z 10 różnych krajów

- najpopularniejszy artykuł ("Wyewoluowaliśmy, by biegać") przeczytało blisko 18 000 osób!

-  i chyba najlepsze: najczęściej używane słowa kluczowe "doprowadzające" do mojego bloga to... "popularyzacja nauki"? Nie. "Ludzie i nauka"? A skąd. Najczęsciej użyte skojarzenie to... "wydry morskie trzymają się za łapki" ;) Dlatego sądzę, że wiele zawdzięczam wpisowi "O złożoności świata tego"!

Wszystkim, ale to absolutnie wszystkim dziękuję szalenie za czytanie, komentowanie, kontaktowanie się ze mną. To wszystko jest ogromną inspiracją i daje mi solidnego kopa, by pisać dalej i dzielić się rzeczami, które uwielbiam. Choć przewiduję, że ten rok będzie stał dla mnie bardziej pod kątem obrony doktoratu niż rozwijaniu bloga, na pewno będę pisać nadal, licząc na Waszą wyrozumiałość! :)

Sobie i Wam życzę, by był to pierwszy, acz nie ostatni rok "Nauka, rzecz ludzka"!

do przeczytania wkrótce!