Google Website Translator

niedziela, 12 października 2014

CZY OPANUJE NAS EBOLA?

ResearchBlogging.orgNie ma dnia bez wzmianki o epidemii Eboli w Zachodniej Afryce. I nic dziwnego! Nie tylko epidemia rozprzestrzeniła się do trzech afrykańskich krajów, ale też dotknęłą niespotykaną liczbę ludzi;  do tej pory zarejestrowano 8399 zachorowań, z czego 4033 zakończyło się śmiercią (dane z 8 pażdziernika 2014). Biorąc pod uwagę, że wcześniej podobne kataklizmy ograniczały się do jednego tylko kraju i nigdy nie przekroczyły 500 zachorowań, to wszystko to jest bardzo niepokojące.

Jakby tego było mało, to 30 września 2014 po raz pierwszy zdiagnozowano przypadek Eboli w Stanach Zjednoczonych: teraz to się dopiero zaczęło! Bo przyzwyczailiśmy się do tego, że w Afryce co jakiś czas wybuchają takie czy inne epidemie, to wszystko jest w porządku tak długo jak jest 'w telewizji', z dala od nas. Ale choroba tropikalna 'na Zachodzie' to nie przelewki, zwłaszcza, że obecnie nie ma na nią ani szczepionki ani gruntownie przetestowanego lekarstwa.

Wirus ebola pod microskopem elektronowym. Źródło: flickr
W takim razie czy jest się o co martwić? Czy Ebola ma szansę rozprzestrzenić się na Zachodzie w takim tempie jak to się stało w Zachodniej Afryce?

Moja krótka odpowiedź brzmi: prawie na pewno nie.

A dłuższa odpowedź wymaga przyjrzenia się podstawowym faktom dotyczącym Eboli:

FAKT 1 : Ebola to wirus rosprzestrzeniający się przez bezpośredni kontakt z wydzielinami ciała (takimi jak ślina, mocz, odchody, wymiociny, łzy, mleko matki, itd. ) ale nie drogą kropelkową. Oznacza to, że by doszło do infekcji, któraś z tych wydzielin zakażonych wirusem musi mieć kontakt z oczami, nosem, buzią lub otwartą raną zdrowej osoby.Transmisja wirusa tymi drogami jest możliwa, ale względnie nieefektywna. Jak bardzo? Badanie przeprowadzone przez Bauscha i współpracowników [1] daje przykłady: transmisja przez ślinę była   skuteczna w 67% przypadków, przez skórę w 13%. Najbardziej skutecznymi drogami transmisji (100%) były łzy, krew z nosa oraz mleko matki, z którymi znowu nie tak często mamy bezpośredni kontakt. Stąd tak upokarząjący jest przypadek zarażenia się Ebolą hiszpańskiej czy amerykańskiej pielęgniarki - jest jasne, że w którymś momencie nie przestrzegały one podstawowych protokołów bezpieczeństwa...

Ale co jeśli juz dojdzie do zakażenia? Wtedy "ratuje" nas...

FAKT 2: współczynnik reprodukcji netto (Ro) tego konkretnego szczepu eboli wynosi 1.5-2.0 [2].

W uproszczeniu oznacza to, że jedna osoba cierpiąca na Ebolę, zakazi maksymalnie dwie nowe osoby. Choć brzmi to sporo (potencjalnie eksponencjalnie), to jest to niewiele w porównaniu na przykład z odrą czy krzuścem, których Ro wynosi między 12 a 18. Tak więc gdyby doszło do epidemii na Zachodzie, to jej rozwój byłby względnie łatwy do opanowania. Co również jest ważne:


Epidemia eboli w Gwinei. Źródło: flickr
FAKT 3: pacjent ma zdolność zarażenia innych dopiero po wystąpieniu objawów,  a nawet wtedy wirus ma największą szansę rosprzestrzenienia się w końcowych stadiach choroby i po śmierci pacjenta.

To bardzo ważne! Oznacza, że nawet jeśli dojdzie do infekcji, chorzy pacjenci mogą zostać odizolowani, a wszyscy ludzie, którzy mieli z nimi styczność zostać poddani kwarantannie. Jeżeli w ciągu następnych 3 tygodni u tych ostatnich nie rozwiną się objawy choroby, to znaczy, że są zdrowi. A jeśli się rozwiną? To są oni już pod kwarantanną, co znaczy, że wirus nie ma szans rozprzestrzenienia się dalej i epidemia zostaje zatrzymana. 

Tak więc choć walka z epidemią w Afryce Zahodniej ciągle trwa, to Zachodowi taka epidemia najpewniej nie grozi. Nie zrozumcie mnie źle, Afryka Zachodnia przechodzi kryzys w związku z epidemią i trzeba dołożyć wszelkich starań, by jej przeciwdziałać. Ale jedną z głównch przyczyn tak szybkiego jej rozwoju na tym kontynencie jest brak wykwalifikowanego personelu i odpowiedniego sprzętu. Na Zachodzie to nie jest problem a przypadki, gdzie doszło do transmisji wirusa uważa się za 'wypadki przy pracy', a nie brak kontroli nad epidemią.

Dlatego teraz mam nadzieję, że po przeczytaniu tego postu wszyscy potraktują z wielkim przymrużeniem oka artykuły szukające taniej sensacji, jak ten, na przykład.

Na marginesie warto dodać, że z powodu tak niespotykanej skali epidemii oraz liczby ofiar w Afryce Zachodniej, Science oraz Science Translational Medicine udostępniły zbiór artykułów dotyczących badań i najnowszych wiadomości o epidemii Eboli za darmo - na czym my wszyscy możemy skorzystać.  

Jeśli chcecie posłuchać co epidemiolodzy mają do powiedzenia na temat Eboli, zachęcam do oglądnięcia tego krótkiego wykładu, bardzo przystępnie przedstawionego przez naukowców z The Pennsylvania State University (w języku angielskim). Pokrótce: kluczem do wygaśnięcia obecnej epidemii Eboli jest właściwa komunikacja w celu zmiany zachowania i surowego przestrzegania protokołów bezpieczeństwa.  

Do przeczytania wkrótce!


REFERENCJE

1) Bausch DG, Towner JS, Dowell SF, Kaducu F, Lukwiya M, Sanchez A, Nichol ST, Ksiazek TG, & Rollin PE (2007). Assessment of the risk of Ebola virus transmission from bodily fluids and fomites. The Journal of infectious diseases, 196 Suppl 2 PMID: 17940942

2) Althaus, C. (2014). Estimating the Reproduction Number of Ebola Virus (EBOV) During the 2014 Outbreak in West Africa PLoS Current Outbreaks DOI: 10.1371/currents.outbreaks.91afb5e0f279e7f29e7056095255b288

piątek, 16 maja 2014

NAUKA OBYWATELSKA BIERZE SIĘ ZA RAKA!

Nauka obywatelska to pakt między naukowcami i nie-naukowcami: to demokratyzacja badań naukowych, gdzie zwykły Jasiek czy Marysia biorą rozwój wiedzy naukowej w swoje ręce; to badania naukowe, w których wolontariusze biorą udział w zbieraniu i/lub analizie danych. Nauka obywatelska istniała długo przed internetem czy aplikacjami komórkowymi: zapewne niejeden z was brał udział w wolontariackim obrączkowaniu ptaków czy wykonywał "ukierunkowane" obserwacje astronomiczne. Jednak wraz z rozwojem internetu nadszedł dla nauki obywatelskiej prawdziwy Renesans!





I trochę nie dziwi, że przy użyciu zwykłego telefonu komórkowego ludzie z całego świata, niezależnie od wieku i wykonywanego zawodu, mogą pomóc naukowcom odkrywać i katalogować różnorodność biologiczną (a przy okazji uczyć się o lokalnej florze i faunie): wystarczy zrobić zdjęcie napotkanej roślinie/zwierzęciu i udostępnić je na serwerze wraz ze swoją lokalizacją. Chcecie sami spróbować? Zapoznajcie się z apkami takimi jak jak np. Project Noah, iNaturalist  czy SciSpy.

Ale tu działalność naukowo-obywatelska jest raczej mało specjalistyczna, ogranicza się do fotografowania napotkanej natury i ewentualnym przypisywaniu nazw gatunkowych zdjęciom innych użytkowników. Ale czy można użyć przeciętnych zjadaczy chleba do rozwoju badań wymagających wiedzy bardziej specjalistycznej?

Z wielką przyjemnością odpowiem, że można! I jedna z największych fundacji charytatywnych w Wielkiej Brytanii,  Cancer Research UK, pokazuje nam z klasą jak: stworzyli oni dwie gry interaktywne, dzięki którym ich użytkownicy pomagają w walce z  rakiem!

Pierwszą z nich jest Genes in Space: (dostępną na iPhone'a i Androida), w której planujemy międzyplanetarną trasę i kierujemy pojazdem kosmicznym, by zdobyć jak najwięcej Pierwiastku Alfa (Element Alpha). Ale to tylko powierzchowna iluzja: w gruncie rzeczy analizujemy macierze DNA, wskazując miejsca z nieprawidłową liczbą kopii danego fragmentu genomu. Genialne!

(więcej szczegółów o tym jak dokładnie analizujecie te dane grając w prostą grę znajdziecie tutaj)
  




Drugą jest Cell Slider, gdzie wcielamy się w rolę najprawdziwszych asystentów laboratoryjnych i analizujemy wymazy komórkowe. Celem jest zidentyfikowanie i oszacowanie liczby komórek rakowych. Nie macie pojęcia o wymazach komórkowych, a tym bardziej komórkach rakowych? Nie ma problemu, ze szczegółami analiz i interpretacją wymazów zapozna was krótkie intro. Co lepsze: nie trzeba się martwić, że popełnimy jakiś błąd, bo ten sam wymaz będzie przeanalizowany przez tysiące internautów, i ich uśredniony wynik będzie miał znaczenie, a nie nasz pojedynczy wynik. Bomba!




Me serce roście: nie ma nic lepszego niż angażowanie nie-naukowców w badania, które mają znaczenie, i robienie tego z solidną dozą funu!

A gdybyście byli zainteresowani innymi projektami z zakresu naui obywatelskiej, znajdzieje mnóstwo sugestii w internecie, choćby tutaj czy tutaj.

Do przeczytania wkrótce!