Google Website Translator

poniedziałek, 20 sierpnia 2012

POLSKA NAUKA W ŚWIECIE

Nauka jak sport, a naukowe rankingi jak olimpiada. Te i podobne porównania można znaleźć ostatnio na ramch Gazety Wyborczej. Najpierw Adam Wajrak i Piotr Cieślicki użyli takiego określenia przy komentowaniu ostatnich wyników światowego rankingu uczelni wyższych układanych rokrocznie przez Uniwersytet w Szanghaju. W skrócie: na 500 rozpatrywanych uczelni, dwa nasze najlepsze uniwersytety (Jagielloński i Warszawski) są w czwartej setce. I jak autorzy tekstu słusznie zauważają: jakoś w Polsce nikt się nie burzy, nikt nie protestuje, a politycy nie spieszą się by ze skruchą układać lepsze scenariusze poprawy. Od siebie muszę dodać, że takie plany najbardziej przydałyby się nie komentowanej fizyce czy matematyce, ale mojej ukochanej biologii właśnie! To jeszcze nie koniec. Dodatkowo Andrzej Udalski uzmysłowił nas w swoim liście, że szanse na poprawę są bardzo małe, bo brak obiektywnego systemu oceniania placówej naukowych oraz ich promowania. Piszę o tym trochę w złości, bo wydaje się jasne, że nie ma szans na wywarcie jakiegokolwiek ciśnienia na politykach, bo nie istnieje ani skuteczne 'lobby naukowe', ani opinia publiczna nie wydaje się być szczególnie zanteresowana patriotycznym promowaniem nauki w Polsce - bo jeśli Janek jest zdolny, to wyjedzie za granicę, tam będzie doceniony, z polem do popisu.. ehh.


2 komentarze:

  1. O ile "brak komentarzy" był nader wymowny, to pozwolę dorzucić swoje 3 grosze.

    Ranking nie jest najlepszy i jest dość arbitralny. Dodatkowo, najlepsze polskie uczelnie to zwykle molochy. I po pierwsze, nastawione raczej na masowe kształcenie niż naukę, po drugie - nawet jak jest jeden dobry instytut, to ginie w cieniu dziesiątek naukowo mizernych.

    I owszem, są grupy, utrzymujące światowy poziom, dla których publikowanie w Nature jest czymś... wyróżniającym, ale naturalnym (zaś topowe czasopisma z dziedzin to jest standard, poniżej którego się nie schodzi; i nie ma czegoś takiego jak "naukowa publikacja po polsku").

    Niemniej, wydaje się, że jest olbrzymi problem z metnalnością; nieraz nastawioną na "przecież to wybitny specjalista, znany w całym naszym instytucie:" bez "reality check" w postaci porównania z poziomem światowym (nie mówiąc o czołówce).

    Co więcej, nie widać merytokracji, by cięto kiepskim instytutom i rozwijano dobre. Wręcz odrotnie - liczy się by przyciągnąć jak najwięcej studentów, choćby nędznych.

    Też nie widać, by nauka się uświatowiała. Ile jest programów domyślnie po angielsku? Na ilu doktoratach >50% kadry i studentów to zagraniczni naukowcy? Dobry instytut ściąga najlepszych z całego świata, a nie - z własnego powiatu.

    I o ile przydałoby się lobby naukowe w rządzie (no, i przydała by się jakaś gloryfikacja wybitnych naukowców), to problem jest znacznie głębiej.

    Jeden plus, że część środków unijnych wpada w dobre ręce (bo zasiedziałym naukowcowm brakuje energii, by w ogóle się o nie starać), no i Międzynarodowe Programy Doktoranckie (MPD), które zmuszają do jeżdżenia tam i we wte.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, ze mozna sie sprzeczac o to, co rankingi roznej masci w zasadzie mierza, ale jest zastanawiajaca jezeli rozne rankingi pokazuje podobne czy spojne wzorce. Nie sadze, by ktorykolwiek ranking uniwersytetow swiatowych wywindowalby nagle UJ czy UW do pierwszej setki chociazby..

      I jak najbardziej zgadzam sie z reszta Twoich argmentow i stad tez moje ubolewanie - nawet jezeli mamy dobre grupy naukowe/instytuty w Polsce (a mamy!), to czesto nie sa one proporcjonalnie promowane/wyrozniane, o czym wspomina Andrzej Udalski w swoim liscie.

      Mysle, ze poruszyles bardzo wazna kwestie, mianowicie brak nam nie tylko badan na swiatowym poziomie, ale rowniez edukacji. Na UJ-owskim INOSiu rozpoczeto program doktorancki w jezyku angielskim, ale z drugiej strony trudno werbowac dobrych studentow gdzies, gdzie malo kto mowi po angielsku i gdzie place sa nedzne (nie na warunki polskie, ale zachodnio-europejskie). Wiem, ze poczatki sa zawsze trudne, ale mam wrazenie, ze te poczatki powinny byly miec miejsce dawno temu.

      I zgadzam sie, istnieja pozytywne akcenty, nadzieja na przyszlosc, bo talentow i ambitnych umyslow w kraju nam nie brakuje. Musimy jednak zaczac powaznie myslec o tym, jak wykorzystac te mozgi na rodzimej ziemi, zanim inne kraje je zgarna. Moge dorzucic swoje trzy grosze - moja decyzja o podjeciu doktoratu w Szwecji nie byla w koncu losowa...

      Usuń