![]() | |
Komar z rodzaju Anopheles, wektor przenoszący malarię Źródło: Wikipedia |
Ostatnio miałam przyjemność nawiązać kontakt z Rafałem Marszałkiem, który to prowadzi znakomity blog nic prostszego. Od słowa do słowa, Rafał zaproponował bym napisała "gościnnie" na jego blogu post omawiający jedno z "przełomowych osiągnięć 2011 roku" (według Science): pierwszą szczepionkę na malarię, która dobrnęła do trzeciej fazy testów klinicznych. Oryginalny-gościnny post znajdziecie tutaj, a przy okazji zachęcam do myszkowania po blogu Rafała - bo jest o czym czytać, oj jest! A leniwce nadzwyczajne znajdą też artykuł poniżej :)
Do przeczytania wkrótce!
**********************************************************************************************************
W
ostatnim numerze ubiegłorocznego Science aż zagrzmiało od wybitnych
nazwisk i innowacyjnych technologii. Wszystko to za sprawa końcoworocznych
podsumowań dotyczących “Najbardziej przełomowych odkryć 2011 roku”. Wśród nich
znalazł się raport wyników badań klinicznych pierwszej szczepionki na malarię.
Co to za szczepionka? Czy faktycznie możemy mówić o przełomie? I czy te badania
kliniczne rokują lepszą przyszłość, szczególnie dla mieszkańców Afryki?
Chciałabym, by odpowiedzi na te pytania były prostsze, niestety wymagają
postawienia ich w odpowiedniej perspektywie.
Badania nad
szczepionką trwały
już ponad 25 lat, wciąż jednak nie przynosiły zadowalających efektów. Zwykle
tylko od jednego do kilku pacjentów na 50 zaszczepionych było chronionych przed
tą wykańczającą chorobą. Dlaczego w takim razie tak trudno znaleźć skuteczną ochronę?
Zacznijmy od podstaw. Malarię wywołuję nie bakteria czy
wirus, przeciwko którym potrafimy wynaleźć szczepionki, przeważnie ze sporym
sukcesem. Malaria jest skutkiem infekcji pierwotniaka - zarodźca malarycznego (z
rodzaju Plasmodium), który jest
przenoszony przez samice komarów z rodzaju Anopheles.
Człowiek dla tego zarodźca jest tylko swoistą poczekalnią od jednego
ugryźnięcia komara do następnego, bo to komar jest jego żywicielem ostatecznym.
Poczekalnia poczekalnią, ale pasożyt ten jak się już znajdzie w organizmie
człowieka, to nie próżnuje, tylko przechodzi przez serię stadiów - najpierw
infekując wątrobę, później same czerwone krwinki. Kiedy zarodziec jest już
dojrzały i gotowy do ponownego zainfekowania komara, wydostaje się z czerwonych
krwinek do światła naczyń krwionośnych, skąd może być wyssany przez jego
żywiciela ostatecznego. Naturalnie, zarodziec nic nie robi sobie z faktu, że
wydostając się z czerwonych krwinek doszczętnie je przy tym niszczy i powoduje
wysoką gorączkę, dreszcze, nudności i różnorakie bóle u swojego ludzkiego
żywiciela. W efekcie tych infekcji rocznie ginie (w zależności od szacunków) od
1 do 3 milionów ludzi, w ogromnej większości są to dzieci poniżej 5 roku
życia.
Nie tylko liczba różnych stadiów pasożyta sprawia
problemy przy stworzeniu szczepionki – zarodźce rozwinęły również wyrafinowane strategie
mające na celu ukrycie się przed układem immunologicznym człowieka. Po pierwsze
penetracja naszych komórek następuje bardzo szybko, tak więc zarodźce nie są
wyeksponowane na działanie naszego układu odpornościowego zbyt długo. Gdy już dostają
się do naszych komórek, pewne charakterystyczne dla malarii białka pojawiają
się na ich powierzchni. Mimo, że szczepionki mogą być zaprojektowane w taki
sposób, by rozpoznawać właśnie te białka, każdy gatunek zarodźca – ba, nawet
nawet osobnik! - produkuje różne białka i sygnały. Jakby tego było mało, do
dnia dzisiejszego nie jest do końca jasne jaka gałąź układu odpornościowego
odpowiada za pozbycie się tych pasożytów.
![]() | |
Cykl życiowy zarodźca malarycznego (Plasmodium sp.) Źródło: Wellcome Trust |
Choć jest o co walczyć, to widzimy, że walka nie jest
łatwa. Teraz, jeśli chcemy wyprodukować szczepionkę przeciwko malarii, musimy
najpierw odpowiedzieć na kilka podstawowych pytań:
1)
na czym tak
naprawdę chcemy się skupić: na walce z samym pasożytem (źródło choroby) czy na
symptomach wywołanych przez infekcję?
2)
Jeśli zdecydujemy się na próbie eliminacji pasożyta, na
którym stadium jego rozwoju powinna działać szczepionka?
Jak wspomniałam wcześniej, pomysłów i badań było mnóstwo,
ale tylko jedna jak dotąd szczepionka przebrnęła do trzeciej fazy badań
klinicznych i od razu stała się “przełomowym osiągnięciem” według Science – a mowa tutaj o szczepionce RTS,S . Badania te
objęły ponad 1500 dzieci i niemowląt z siedmiu krajów afrykańskich i otrzymały
wsparcie między innymi ze strony Fundacji Billa i Melindy Gates w postaci
niebagatelnej sumki 200 milionów dolarów.
Szczepionka RTS,S uderza w pasożyta gdy ten dostaje się
do światła naczyń krwionośnych człowieka, tuż po ukąszeniu komara. Poprzez
pobudzanie układu odpornościowego może ona spowodować zatrzymanie rozwoju
zarodźca, tak, że uniemożliwi to dojrzewanie i dalsze rozmnożenie się pasożyta w
wątrobie.
A teraz najważniejsze: czy to działa?
Działa i nie działa.
Już wcześniej pokazano, że szczepionka jest bezpieczna, dobrze tolerowana i
przynajmniej częściowo daje odporność przeciwko malarii. W listopadzie zeszłego
roku opublikowano w The New England Journal of Medicine pierwsze wyniki badań klinicznych, które pokazały, że
skuteczność szczepionki sięgała od 35 (w przypadku ciężkiej malarii) do 50% (w
przypadku malarii klinicznej). Oznacza to, że w najlepszym przypadku dzieci bez
szczepionki zapadały na malarię dwa razy częściej niż dzieci zaszczepione. Czy
to dużo? Jeśli porównamy to z innymi szczepionkami, to nie bardzo: skuteczność
szczepionki przeciwko grypie szacuje
się na 70-90%, przeciwko
odrze 80-97%. Można się zastanowić czy to wszystko na co nas stać po
ćwierćwieczu badań i milionach (jeśli nie miliardach) dolarów wyłożonych na jej
produkcję. Staje się też jasne, że nawet jeżeli szczepionka zostanie
wprowadzona do powszechnego użycia, to nie wyeliminuje malarii, a będzie jedynie
uzupełnieniem innych procedur już teraz regularnie prowadzonych w Afryce:
instalacji moskitier czy oprysków środkami owadobójczymi. Nawet wtedy góra
wyzwań wcale się nie zmniejszy: jak skutecznie możnaby doprowadzić szczepionkę
nawet do najtrudniej dostępnych części kontynentu afrykańskiego? I co
ważniejsze: kto miałby wtedy za to zapłacić?
Ale niech nasza
szklanka będzie do połowy pełna. Mówimy tutaj o pierwszej szczepionce przeciwko
bardzo wyrafinowanemu pasożytowi, szczepionce, która pokazuje pierwsze
obiecujące wyniki i która daje nadzieję na dalsze odkrycia i postęp w tej
dziedzinie. Jeszcze w tym samym miesiącu co publikacja omawianych wyników,
pojawił się artykuł w Philosophical
Transactions of the Royal Society B sugerująca, że już wkrótce powinniśmy być świadkami kolejnych
postępów w tej dziedzinie, jeśli tylko skupimy się na łączeniu substancji
atakujących różne stadia rozwoju pasożyta.
Kompletny raport na
temat działania szczepionki RSS,S powinien być dostępny przed 2015 rokiem,
kiedy to Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) wystosuje odpowiednie opinie i
potencjalnie rekomendacje wobec szczepionki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz